Prawda lustracyjna według Sekielskiego

Wczoraj wieczorem, po zdublowanej zapowiedzi na Twitterze, red. Sekielski -znany przeciwnik lustracji- postanowił zlustrować profesora amerykańskiej uczelni, który nie mieszka w Polsce od prawie 30 lat, po polsku mówi tak jak ja po angielsku i jedyne co go łączy z Ojczyzną to udział w konferencji smoleńskiej.

Oczywiście ani przez sekundę nie pomyślałam, że to ostatnie może być powodem poszukiwań redaktora Sekielskiego. Wszak przeciwnik grzebania w życiorysach na pewno miał poważniejszy powód by rozpracować nikomu nie znanego parę miesięcy wcześniej człowieka. 

Niewątpliwie musiałaby być to niezłomna wola każdego dziennikarza by dotrzeć do PRAWDY.

Program na pewno jest Wam znany, ja obejrzałam go na necie aż trzy razy. Pierwszy z powodu sensacyjności komentarzy na Twitterze, drugi ponieważ wydawało mi się, że przegapiłam coś za pierwszym razem, trzeci raz -już klatka po klatce -starając się znaleźć DOWÓD, którego nie dostrzegłam za drugim razem.

Nic nie znalazłam w całości. Mogłam zobaczyć w zwolnionym tempie fragmenty papierków przemieszane z twarzą profesora Cieszewskiego, papierków, na których na jednym było napisane "współpraca", na innym data, na jeszcze innym, poprawione nazwisko, a na jeszcze jeszcze innym słowo "Kanada".

W tle narrator powtarzał jak mantrę: Kaczyński, Macierewicz i dwa razy: pułkownik Lesiak.

I wszystko stało się jasne :)

Ale by utrzymać sensacyjność i zagadkowość, po necie szczekaczki rozniosły pytanie: a jak ten Cieszewski, niby opozycja, wyjechał do tej Kanady, skoro inni musieli.. itd, skoro inni nie mogli.. itd, skoro inni zamiast do Kanady trafili do więzienia?

Odpowiedź jest bardzo prosta. O ile w przypadku robotnika z taśmy można by było zastanawiać się jak to zrobił, że czmychnął, o tyle w przypadku studentów SGGW czy SGPiS (dzisiejsza SGH) nie ma powodów kombinować.

Lata 80-te to był czas gdy Jaruzelski wiedział, że nieuchronnie następuje zmiana. Zaczęły się przygotowania pod grunt nowej sytuacji ekonomicznej i szykowanie do szybkiego startu w kapitalizm. Zanim zwykły Polak miał się okopać w swoim małym biznesiku, w tym czasie miały już istnieć pierwsze potęgi finansowe.

By być potęgą, trzeba znać języki. Polskie rodzinne potęgi zamykają się w najlepszym wypadku w kilku hurtowniach. Potęgi służb zamykają się w kontach na terenie rajów podatkowych, kontraktach na całym świecie i filiach na całym świecie.

Jednak by do tego doszło potrzebni są ludzie. Ludzie na świecie, znający także polski.

Studenci wymienionych uczelni mieli wszystkie walory by w przyszłości być wsparciem dla prężnie rozwijającego się biznesu. Znali języki, mieli praktyki studenckie na Zachodzie. Byli też idealnymi kandydatami do pracy w wywiadzie. Jak skarżył się jeden z komunistycznych generałów -wojskowi nawet nie garnęli się do pracy w wywiadzie. Mowa tu o braku kadr w dziedzinie między innymi marketingu czy zarządzania. A to one miały otwierać furtkę do świata biznesu.

Dlatego studenci wymienionych uczelni mieli -jak napisałam wczoraj -lepiej niż inni, którzy za swoją działalność w studenckich organizacjach lądowali w więzieniach. Byli zbyt cenni i elitarni by ich uziemnić na amen. Łatwiej było ich porządnie nastraszyć i umożliwić wiarę, że uciekają z kraju, niż pozwolić by taki potencjał został zmarnowany w Polsce przez podrzędnego esbeckiego doopoliza.

Dzisiaj wiemy już, że przy największych fortunach krążą oficerowie dawnych służb. Resztę dopowiedzcie sobie sami.

Oczywiście nie wszyscy studenci/absolwenci, którzy wtedy wyjechali/uciekli są dzisiaj biznesmenami. Niektórzy są szarymi obywatelami innych państw, inni są na uczelniach, jeszcze inni odcięli się całkowicie i znamy ich z podróżniczych opowieści. 

Ale wszystkich łączy wspólny mianownik: TECZKA.

Byli atrakcyjni dla służb i teczki były zakładane każdemu z nich. Teczki, które nawet gdy są puste -mogłyby świadczyć przeciwko nim. Teczki, które teraz znajdują się w łapach ludzi tak złych, że nie powstrzymają się rzucić nimi, by uderzyć w kogoś zupełnie innego.

Bo chyba nikt z Was nie ma wątpliwości, że Cieszewski miał być tylko kamieniem, który uderzy w Macierewicza :) 
________

Zadziwia mnie w tej sprawie postawa prawicowych publicystów. Zwłaszcza jednego, który napisał, że prof. Cieszewski powinien poprosić o autolustrację i jego ewentualna odmowa będzie "bardzo wymowna". Wiedząc ile trwa autolustracja w Polsce i że nie służy ona oczyszczeniu tylko utrwaleniu w oczach opinii publicznej faktu, "że coś jest na rzeczy".

Nie ma żadnego powodu by profesor się lustrował. Nie jest politykiem, nie mieszka w Polsce, zna język polski tak jak ja angielski.. 

Zresztą jak miałaby wyglądać ta lustracja skoro sam Lesiak nie pamięta, kto to taki a i sam Sekielski przyznał, że kwitów brak, podpisów brak, papierów brak a jedyne co jest to ten dokument - Współpraca w '82, zakończenie w '85, a nazwisko z Ciszewski na Cieszewski zmienione dopiero w '88.

Niezły burdel mieli w tych papierach.. 

Bezpośredni odnośnik do obrazka




.
.

.