W Polsce wszystko jest możliwe..

W Państwowej Komisji Wyborczej dostępne są wyciągi bankowe z partyjnych kont, ale na co konkretnie idą te ogromne sumy? W tle pojawiają się spółki zakładane przez zaprzyjaźnione z partiami osoby. Dziś pierwsza część dotycząca partyjnych finansów PO i PiS.
Mamy nową aferę. 

Tym razem aferą stały się dokumenty PKW, które oficjalnie dostarczają partie polityczne i na początek dostaliśmy informacje o przelewach jakie dokonuje Platforma Obywatelska i PiS. Oczywiście takie początki są najlepsze ponieważ nie dość, że są najbardziej smakowite to jeszcze dotyczą dwóch największych partii.

Początek dzisiejszy dostał nazwę "Część pierwsza" i możemy wkrótce oczekiwać "Części drugiej". Mniemam, że dotyczyć będzie wydatków SLD i PSL  bo chyba nikt więcej nie załapie się na ekstra dane z PKW.  

Możemy niewiele się dowiedzieć o Ruchu Palikota - wydatki dotyczą roku poprzedniego, a jak wiemy poprzedni twór posła-filozofa pod nazwą Ruch Poparcia Palikota, swego czasu nie przedstawił koniecznych dokumentów dotyczących tego ile i na co wydawał i został wykreślony z rejestru PKW.

A to co było a nie jest, nie pisze się w rejestr.

Więc afery nie będzie ;)

Dostaliśmy dzisiaj wszystko ładnie wyliczone, na kolorowo pomalowane, z ładnymi zdjęciami i prezesa i premiera. Kwoty zatrważające niejedną emerytkę i niejedną samotną matkę. Kwoty, za które niejeden bezrobotny mógłby być ważnym biznesmenem.

Ale nie jest.

Dlaczego?

Bo wszystko dostają swoi, złodzieje, oszuści i tak dalej.

Oczywiście to dobrze gdy dowiadujemy się na co idą pieniądze podatnika. Miło też będzie gdy dowiemy się na łamach Gazety Wyborczej jakie to spółki dorabiają się nieźle kosztem Telewizji Polskiej i pieniędzy za abonament, które wyrywane są biednym staruszkom, emerytom i rencistom.

Nie zwróciłabym aż takiej uwagi na artykuł Wyborczej, by pisać o tym na blogu, gdyby nie jazda jaką urządzili komentatorzy na Twitterze jednemu dziennikarzowi, którego nazwisko znalazło się na liście zarabiających.  Gazeta podała, że kasę od PiS dostaje "za obsługę PR i przygotowywanie opracowań dla posłów". 

Wziął kasę i nikomu nie powiedział -co plotkarska gazeta zaznaczyła.

W sumie nie wiem w czym problem?

Nie może? To zakazane? Nieetyczne?

Przecież nie jest tajemnicą, że dziennikarze pracują dla partii. Może oficjalnie podają się za samodzielnie myślących, niezależnych, obiektywnych (jak oni kochają to słowo), ale w gruncie rzeczy  właśnie Twitter pokazuje ile w nich obiektywizmu, a ile szczeniackiego szczekania i łaszenia się do konkretnych partii, by zapracować w przyszłości na miejsce w telewizji publicznej i program w godzinach "dobrej oglądalności".

Ci sami przedstawiciele mediów, którzy teraz siedzą okrakiem na swoim koledze po fachu i ujeżdżają go na forum, ciężko harują na reklamę innych partii. A to subtelnym wyłuszczeniem nagłówka, a to skupianiem się na winach jednych - zaznaczając, że inni  są ok. Robiąc szum na forum z powodu jednych partii, by potem prawie wić się z wdzięczności przy pochwałach lanserów innych partii.
______

Gdyby Gazeta Wyborcza podała dane wykopane z tajemniczych źródeł można by mówić o aferze i sensowności nagłówka na czole portalu. A tak- na dostępnych informacjach- media te znowu rzuciły mięso dla gawiedzi, która teraz je rozszarpuje.

Spodziewam się, że jeżeli Leszek Miller nie wykaże się rozwagą i nie zacznie przychylniej wypowiadać się o pozostałej lewicy - to "Część Druga" będzie wyłuszczona tłustym drukiem także na stronie głównej. A może - gdy będzie rozważny - "Część Druga" też będzie, ale niezauważona, może tylko jako suplement, może za kilka lub kilkanaście dni i przykryje ją "Inna Afera".

A może się mylę?

Może się okaże, że lewica wydaje swoje dotacje na cele charytatywne, na mleko w szkołach, bańki mydlane dla romskich dzieciaków, może na kursy szkoleniowe dla bezrobotnych czy pomoc finansową dla osób wykluczonych?

W końcu w Polsce wszystko jest możliwe ;)



.
.

.