"Dziękuję"

Dzisiaj politycy dyskutują o tym czy 4 czerwca to zwycięstwo i czy warto było. Kilka dni temu chciałam napisać o swoim 4 czerwca 1989 ponieważ wtedy byłam już kilkudniową bizneswoman, w pierwszym moim sklepie.

Potem jednak zrezygnowałam bo i o czym pisać?

Że biznes rozpoczęty, ale wtedy nie miałam doświadczenia oprócz chęci? Że wielu moich znajomych rzuciło pracę państwową i ruszyło do Turcji po ciuchy, by zapełnić nimi polskie bazary? Że przerobiliśmy Wielki Boom sprzedając kasety na leżakach? Że żyliśmy dniem codziennym myśląc, że tak będzie całe życie?

Wielu z nas doznało rozczarowania. Schodząc z "leżaków" zakładało sklepy i zaczęło borykać się z pierwszymi urzędniczymi nonsensami i urzędniczą zawiścią, która niejednego doprowadziła do bankructwa. Zobaczyliśmy wtedy, że mamy wolność, ale na stanowiskach decydenckich są ci sami ludzie lub ich przyjaciele.

I chyba tutaj był największy problem "niepodległości". Ale przecież żaden system nie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - zło samo nie znika. Albo trzeba czasu albo morderczego i krwawego odchwaszczania.

A tego przecież nikt nie chciał -kolejnego rozlewu krwi.
______

Więc pomyślałam sobie, że nie napiszę nic o 4 czerwca. Prawda czerwcowa jest oczywista i nikt, kto pamięta komunę, nie ma wątpliwości gdzie byśmy byli gdyby komuna nie upadła. 

Ale przez Twitter przeleciał film. Krótki, z jednym, powtarzającym się słowem: "Dziękuję".

I postanowiłam jednak zabrać głos w tym dniu i powiedzieć Wam, że 4 czerwca był przede wszystkim dla przyszłych pokoleń. Bo my i tak zostawiliśmy część życia w komunie i niektórym nawet do tej pory nie udaje się oderwać od wspomnień -czasami idealizując komunę do granic absurdu.

Ale ja jako człowiek, który w komunie żył 25, lat z pełną świadomością powiem, że warto było wszystko zmienić. Nie jestem dzisiaj właścicielką sklepu, nie jestem politykiem, nie mam układów. 

Ale mam coś, co jest -przynajmniej w moim życiu- niezbędne.

Wolność. 

Wybór drogi na życie, a nie skazanie na szare życie.  Prawo do zabierania głosu a nie pozwolenie na wyrażanie opinii. I najważniejsze, czego pewnie młodzi ludzie nie rozumieją: otwarte drzwi do świata w każdym jego wymiarze.

Ten 4 czerwca to był najlepszy prezent dla społeczeństwa jaki mogli mu dać politycy. Niezależnie od tego czy resztki komuny pozostały jeszcze w naszym życiu czy też nie - mamy możliwości by rozprawić się z nią i pożegnać ją na zawsze.

I nie walcząc na ulicy i poświęcając swoje zdrowie czy też życie. Wystarczy, że przy urnie powiemy "Zachodźże wreszcie czerwone słoneczko" :)



Dyskusja Salon24





.
.

.