Dzisiejszy "krwawy" poniedziałek..


Chyba nie ma lepszego dnia na sprawdzenie cierpliwości swoich wyborców. Nie ma lepszego dnia by elektorat PO zaczął wreszcie zastanawiać się, czy oddając głos na rząd Tuska myślał o reformach i zakończeniu uprzywilejowanej pozycji niektórych grup społecznych i zawodowych, czy może chciał medialnych pokazówek robionych dla potrzeb opozycji.

Dzisiaj po kilku latach rządzenia premier pokazuje elektoratowi, że to drugie jest mu bliższe sercu. Uprzywilejowane grupy mają się w dalszym ciągu bardzo dobrze: rolnicy nie muszą płacić składek jak każdy inny obywatel mimo tego, że mają ziemię, a każdy inny obywatel musi dopłacać do rolników by koalicja z PSL-em mogła trwać.

Innych grzechów nie wymieniam bo nie ma dość miejsca.

Ostatnio premier postanowił zabawić nas - elektorat PO- zgadywanką: "Wyrzucę Gowina czy też nie?". Zabawa trwa od czasu powołania posła Gowina na stanowisko ministra.

Lewactwu siedzi ten Gowin jak cierń w oku: nie dość, że uczciwy (nienormalny jakiś) to jeszcze nieustępliwy w kwestiach przestrzegania prawa. Tyle wystarczy by doprowadzić do furii lewicę, która ma swoje zadanie do wykonania, ale przede wszystkim ma sobie zrobić dobrze.

Wmanipulowanie Gowina w "skandal międzynarodowy z zarodkami" jest jednym z etapów tej walki. Zadzwoniłam do moich znajomych w trzech landach niemieckich z prośbą by znaleźli w mediach ten "skandal" bo ja jakoś nie mogłam. 

Nie znaleźli. A mnie przypomniała się od razu "Okładka międzynarodowej edycji Newsweeka", która miała udowodnić oburzenie świata na homofobię Wałęsy. Do dzisiaj nie mogę znaleźć tego numeru, a pytanie pozostawione nawet w blogosferze Newsweeka - gdzie mogę dostać ten numer- pozostało bez odpowiedzi.

Ale pal licho lewactwo i ich esbeckie metody pomówień i donosów.

Dzisiaj po raz kolejny świat wstrzymuje oddech i czeka, kiedy premier, niczym Cezar wstanie i kciuk skieruje w górę albo w dół. Rozentuzjazmowana gawiedź na trybunach szaleje z nadzieją, że będzie trup.

Polityczny.

A ja się zastanawiam czy premier oszalał? 

Czy oddawaliśmy głos na partię, której szef reaguje na pociągnięcia sznurków medialnych jak marionetka? Czy po to głosowaliśmy na PO żeby o tym, kto będzie ministrem decydowała 2% -towa garstka ludzi wyzbyta z jakiejkolwiek przyzwoitości. 

Co będzie jutro?

Kolejne posadzenie kolejnego polityka, który nie zamierza ulegać lewackiej presji i oczekiwanie kiedy premier go zdymisjonuje? Bo jak nie, to na Twitterze będzie wielkie halo?

Czyje postulaty premier Tusk ma realizować? 

Tych którzy na niego głosowali czy tych, którzy prawdopodobnie już nigdy nie zasiądą w łamach poselskich?

Cokolwiek Donald Tusk dzisiaj nie zrobi - przegrał tą walkę, do której sam się pchał. Dymisja ministra Gowina pokaże, że niepotrzebny nam premier skoro o obsadzie rządu decydują medialne prowokacje i rozwrzeszczana lewicowa gawiedź. 

Jeżeli minister zostanie - premier też przegra. Zbyt daleko posunięta chęć trzymania na muszce decyzyjnej i ministra i elektoratu sugeruje, że pan premier chce skupiać na sobie uwagę mediów.

Tak czy inaczej szach. 

A minister Gowin?

Na pewno zyska więcej zwolenników niż miał do tej pory. I na pewno zyska więcej ze strony elektoratu Platformy niż premier chylący głowę przed elektoratem prymitywnej lewicy. Już raz pisałam - jeżeli premier aż tak ciągnie PO na lewo to niech popatrzy jak kończy lewica. 

Jeżeli w ogóle go to interesuje.

Bo mnie to rybka. To nie ja trafię do podręczników historii.


_______
PS. Z wielkim smutkiem wklejam ostatnią konfę- byłego już- ministra Gowina.





.
.

.