Przeproś!


Przeproś! To słowo, okrzyk, żądanie, które słyszymy już codziennie. Przeproś! To słowo, które musi paść, a jeżeli nie padnie, to w mediach zaczyna się histeria tych nieprzeproszonych, którzy zaczynają płakać, że Ojczyzna ich nie lubi i nimi pomiata. Gdy nie słychać „przepraszam” media szukają frajera, którego wrobią w przepraszanie i potem ześwinią mu opinię poza granicami kraju.

Niedawno z powodu faktów oczywistych przepraszać musiał ks. de Berier. Oczywiście ksiądz nie jest w ciemię bity i wie, ile warte są jego słowa więc przeprosić nie uznawał za stosowne. Mieliśmy cyrk medialny kilka dni aż wreszcie ksiądz udzielił kolejnego wywiadu dając do zrozumienia, że niewiele go polityka obchodzi, a już na pewno przepraszanie kogokolwiek tylko po to, by jakiejś politycznej mniejszości dać satysfakcję. Tym bardziej, że gazeta, która go maltretowała medialnie, kilka dni później opublikowała wywiad z innym lekarzem, który potwierdził słowa de Beriera: tak, in vitro to potworne zagrożenie wadami genetycznymi.

Ostatnio z powodu faktów oczywistych przepraszać powinien Lech Wałęsa. Rzecz poszła o słowa o ławkach dla gejów, w którą to prowokację były prezydent dał się wpuścić jak dziecko w maliny. To nie jest tak, że z ławkami i murami wyskoczył Wałęsa – w 20 minucie programu Fakty po Faktach wyskoczył z tym red. Kajdanowicz widząc, że były prezydent rozkręcił się w temacie „demokracja”. A jak wiemy gdy Lech Wałęsa zaczyna mówić o demokracji, to już nie słucha co się do niego mówi. A i wiemy, że były prezydent mówi szybko i bardzo prosto.

Więc dał się wpuścić w te ławki i mury, chociaż nigdy by nie posadził nikogo w ostatniej ławce ani nikogo nie wyrzucił poza mur. Ponieważ walczył o demokrację, a to znaczy, że to co ustala większość jest podstawą funkcjonowania życia wszystkich. I nie może być tak, że jakaś mniejszość zaczyna dewastować życie społeczne ustalone przez ogół.

To było jego przesłanie, ale prowokacja się udała i szybciutko poinformowano świat o tym, że laureat Pokojowej Nagrody Nobla chce segregować ludzi ze względu na rasę, płeć czy przekonania. I mimo tego, że wiemy, że to potworna nadinterpretacja, to wiadomość poszła, a paru zidiociałych polityków może pomachać teraz sztandarami wolności zerkając przy okazji na sondaże.

Redaktor prowadzący program być może dostanie premię choć nie wiem czy zyskał tym wkrętem szacunek.

Przeprosić musi także minister Arłukowicz. Oczekują tego od niego wszyscy -politycy i dziennikarze. On ma przeprosić za to, że lekarzowi nie chciało wyjechać się do chorego dziecka. Ma przeprosić, a najlepiej poddać się do dymisji. Ponieważ wina jego jest oczywista i nazywa się „oszczędności”. Mimo tego, że wszędzie oszczędzają, co wcale nie oznacza, że oszczędzamy nasze nogi, ręce i niestety, czasami także pusty łeb.

Nie musi przeprosić dyrektor i kadrowa, którzy zatrudniają lenia myślącego, że całą niedogodnością dyżuru nocnego w szpitalu jest to, że musi wyspać się w gabinecie a nie własnym wyrku u boku żony. Nie musi przeprosić NFZ, który nie dość dokładnie kontroluje placówki, nie musi przeprosić ordynator za swojego podwładnego. Musi przeprosić minister Arłukowicz, który zachowuje się jak d.. wołowa i przeprasza, zamiast wyjść, walnąć pięścią w stół i pokazać, to o czym wspominał prezydent Wałęsa, a co jakoś nie może się w Polsce przyjąć: miejsce w szeregu i nakazać robienie tego co należy.

Ale w tej historii jest happy end. Choć tak samo czarny jak opowiedziane powyżej historie.

Nie musi przepraszać jedna osoba. Ona dla odmiany mówi „Podziękuj!”. Podziękuj mi, że nie zamykam WOŚP, podziękuj, że będę dalej pomagał dzieciom, podziękuj, że jestem taki fajny i przyszedłem do studia TVN by powiedzieć, że będę obserwował i pilnował ministra Arłukowicza. Podziękuj, że przyszedłem z żoną i ona też powiedziała: będziemy dalej zbierać WASZE pieniądze by NASZA fundacja mogła kupować sprzęt do szpitali..

Podziękuj! Przeproś! Podziękuj! Przeproś! Podziękuj! Przeproś! Podziękuj! Przeproś!

.
.

.