Te dziwne portale




Zdarzył mi się niecodzienny powód do zastanowienia się nad jakością portalu społecznościowego, na którym mam swoje konto. Otóż przeglądając stronę główną FB natknęłam się na pytanie dotyczące mojej znajomej. Brzmiało ono mniej więcej tak:

Czy uważasz, że X nie potrafi zachować się przyzwoicie przy stole?

I zaraz obok:

Zobacz co odpowiedzieli inni.

Rozumiem, że tak postawione pytanie ma na celu zasugerowanie nieumiejętności X do posługiwania się nożem i widelcem lub skłonności do dłubania w nosie. Pewnie ma też zasugerować, że istnieje sporo odpowiedzi na ten interesujący temat. I gdyby ktokolwiek chciał uzyskać odpowiedź wystarczy, że zezwoli aplikacji zajmującej się łączeniem ludzi w pary, na dostęp do swoich danych i swojego grona znajomych.
Po to by wkrótce podobne, bardzo mądre pytanie pozostawić na stronie głównej naszym znajomym.

Pamiętam, że długo namawiano mnie do założenia konta na NK. W zasadzie, w czasie największej świetności tego portalu – ja stroszyłam pióra wymądrzając się jakie to bezsensowne.

Ale stało się i konto założyłam. Po pierwszej fali przyjmowania wszystkich i wszystkiego do grona znajomych, przyszło otrzeźwienie, a potem rozczarowanie.

Czemu miało to służyć?

Przecież z częścią znajomych miałam prawie codzienny kontakt, z częścią urwał się kilkadziesiąt lat temu, a części nawet „cześć” na ulicy nie mówię. Pamiętam znajomą, która odnowiła kontakt ze swoją koleżanka z podstawówki. Siedziały w jednej ławce. Odnalazły się po latach na NK i praktycznie codziennie mailowały i rozmawiały pod swoimi zdjęciami. Różnie ich losy się potoczyły, jednej lepiej drugiej gorzej, ale najważniejsze przecież były wspomnienia ze szkolnych lat.

I doszło do momentu gdy spotkały się „na żywo”.

Moja koleżanka wróciła z tego spotkania z taką traumą, że zdecydowała się konto usunąć. Dlatego, że zderzyły się obce światy, które sztucznie zostały połączone wspomnieniami i dawnymi zażyłościami. Siedziały naprzeciw siebie i w pewnym momencie nie miały o czym rozmawiać, w mailach wygadały się o wszystkim, a „na żywo” nie miały już wspólnych tematów.

Oczywiście nie musi się tak dziać regularnie, przecież starsi ludzie płynnie odnawiają swoje znajomości i je utrwalają, ale może też dlatego, że czego innego oczekują i opierają się już na wspomnieniach. Ale młodsi, zaganiani, dorabiający się  i nadrabiający stracony czas już mogą zderzać się ze swoimi wyobrażeniami.

Osobiście jestem na etapie zamykania konta na NK i FB, zaglądałam na nie raz na jakiś czas i o ich istnieniu przypominały mi maile o aktywności znajomych. Bez straty i bez żadnego żalu.








.
.

.